Badania wykonywane w Gyncentrum |
Oncofertility na pomoc kobietom z nowotworami?
Coraz częściej Polki chorujące na nowotwory,zanim poddadzą się terapii lekowej lub naświetlaniu, zabezpieczają swoją przyszłą płodność. Z pomocą przychodzi im - gałąź medycyny zyskująca ostatnimi czasy na popularności.Dzięki wsparciu specjalistów zajmujących się płodnością, chorujące kobiety mogą zamrozić swoje oocyty, czyli komórki jajowe w ciekłym azocie, a następnie wykorzystać zabezpieczone komórki po powrocie do zdrowia.
Powód? - Większość chemioterapii negatywnie wpływa na kobiecą płodność. U kobiet często dochodzi do uszkodzenia struktury jajników, a w konsekwencji do wyniszczenia rezerwy komórek jajowych i trwałej niepłodności. - mówi ginekolog dr Anna Bednarska-Czerwińska z Kliniki Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum w Katowicach.
Podobne spustoszenie sieje w organizmie radioterapia. Promieniowane często uszkadza komórki rozrodcze. W tym przypadku najbardziej narażone na niepłodność są kobiety, których nowotwór umiejscowił się w okolicach miednicy, brzucha i jajników. Żeby móc mieć dzieci po leczeniu nowotworu, ginekolodzy coraz częściej zalecają tzw. krioprezerwację płodności, nawet bardzo młodym kobietom.
Dr Bednarska-Czerwińska |
- Aż 70 proc. pacjentek stanowią dziś kobiety mające od 20 do 35 lat, w wielu przypadkach młode mężatki, ale także singielki świadomie myślące o przyszłym macierzyństwie. Zdarzają się także nastolatki. Dzięki zabezpieczeniu komórek w ciekłym azocie mogą one spełnić swoje marzenia o dziecku w przyszłości, po zakończonej sukcesem terapii. Wtedy z pomocą przychodzi im także in vitro - mówi dr Bednarska-Czerwińska.
Zamrożone komórki lub całe zarodki
Zachowane w ciekłym azocie oocyty aż w 95 proc. przeżywają. Udane ciąże z ich wykorzystaniem zdarzają się w 65 proc. Ale mrożenie oocytów to nie jedyna opcja jaką dostają dziś chorujące na nowotwór kobiety. Coraz częściej mrozi się całe zarodki - czyli zapłodnione metodą in vitro komórki jajowe.
Onkolog rzadko coś powie
I choć tego typu zabiegi wykonuje się coraz częściej - tylko w ciągu ostatniego roku ich liczba wzrosła o 5 proc. To zdaniem specjalistów wciąż należą one do rzadkości. - Onkolodzy wciąż za rzadko informują pacjentki zarówno o wpływie terapii na płodność, jak i o możliwościach jej zabezpieczenia na przyszłość. Dziś tylko w 5 proc. przypadków za decyzją o witryfikacji oocytów stoi choroba nowotworowa. Świadomość kobiet w tym temacie jednak rośnie - mówi z nadzieją dr Bednarska-Czerwińska.
Czytaj również: Porady dla rodziców
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz